Winnetou (tom I)
Winnetou (tom II)
Syn Łowcy Niedźwiedzi (znane też jako Old
Shatterhand)
Upiór z Llano Estacado
Skarb w Srebrnym Jeziorze
Czarny Mustang
Król Naftowy
Dolina Śmierci
Boże Narodzenie
Old Surehand (dwa tomy)
Szatan i Judasz
Winnetou (tom III)
Spadkobiercy Winnetou (znane też jako
Winnetou IV)
Autor: Karol May
Poleciłabym każdemu wszystkie książki Karola Maya opowiadające o przygodach Old Shatterhanda i Winnetou na Dzikim Zachodzie, nie tylko dlatego, że są najpiękniejszymi książkami jakie do tej pory przeczytałam, ale i ze względu na zawarte w niej wartości. Mówi o sile wartości przyjaźni, męstwa, odwagi, uczciwości, szlachetności i porusza smutny temat dotyczący kolonizacji Ameryki i wytępieniu większości jej rdzennych mieszkańców. Karol May może i nie był pisarskim geniuszem jak np. Wiktor Hugo, a swoją wiedzę czerpał tylko z powieści i relacji innych, a ponoć sam nigdy nie postawił stopy na Dzikim Zachodzie. Mimo to książki od "Winnetou" aż po "Skarb w Srebrnym Jeziorze" wyszły mu wspaniale. Lektura jest wciągająca, ciekawa i napisana prostym językiem.
Czytając książkę
można doznać wiele odczuć- można się wzruszyć, popłakać, rozbawić, nawet i
zakochać. Autor nie szczędzi nam przygód Old Shhatterhanda, który wpada w
kłopoty-jak on sam to określił- częściej niż by chciał. Główny bohater w
opresjach na szczęście nie traci humoru ani zdrowego rozsądku i PRAWIE zawsze
wychodzi cało wraz z swoimi przyjaciółmi z niebezpieczeństwa. Mnie osobiście
wzruszyła przyjaźń z wodzem Apaczów- Winnetou. Inszu-czuna- ojciec
czerwonoskórego wojownika gdy przyjaciele nawiązywali braterstwo krwi
przewidział: "Dusza mieszka we krwi. Dusze tych dwóch młodych wojowników
wejdą w siebie nawzajem i utworzą jedną jedyną. Niechaj potem to, co
pomyśli Old Shatterhand będzie wolą Winnetou, a co Winnetou zechce, niechaj
będzie wolą Old Shatterhanda". Słowa Inszu-czuny sprawdzały się niejednokrotnie,
bohaterowie potrafili zrozumieć się bez słowa. Ich przyjaźń przerodziła się w
braterską miłość, obie strony były gotowe oddać życie za drugą.
Autor w interesujący
sposób opisuje kulturę i obyczaje Indian, ukazuje politykę XIX w. prowadzoną
przez Stany Zjednoczone. W powieści znajdują się ciekawe opisy broni z tamtych
czasów i kilka wskazówek typu jak celnie strzelać z karabinu. W lekturze nie
brakuje mądrości, które zdarzają się w życiu kilkanaście razy: "...głupi
osiąga nieraz te same wyniki co mądry, a nawet większe...".
Bohaterowie nauczyli mnie, że rasa, kolor skóry, wyznanie, są nieistotne,
najważniejsze jest serce i dusza człowieka- "Wielki Duch nie zważa na
rozmaitość skór ludzkich, gdyż ludzie mogą się posmarować farbami, by go osnuć,
Wielki Duch zaś patrzy na serce".
Nie ukrywam, książka
ma swoje wady, a mianowicie: Old Shatterhand jest jak Legolas z filmu Hobbit-
wszystko mu się udaje, potrafi uciec od wyroku śmierci przy palu męczeńskim,
wychodzi z głową z każdej opresji, potrafi zrobić coś szokującego np. (uwaga
spoiler!) gdy niedźwiedź grizzly zaatakował jego współpracowników (którzy byli
jego wrogami, a później sobie przypisali zabicie niedźwiedzia) on zaatakował
zwierzę kolbą od sztucera, ponieważ nie miał amunicji, a później oślepił go
strzelając z rewolwerów. Na początku (bo to zdarzyło się w tomie pierwszym
"Winnetou") było to zachwycające, ale dalej zrobiło się miejscami
lekko irytujące, że jemu się tak wszystko udaje. Przy tomie drugim już miałam
się poddać, ale pokrzepiły mnie słowa białego myśliwego- "Przyszłość jest
jak książka, której jeszcze nie przeczytaliśmy".
Mimo tych
drobnych wad, nie żałuję, że przeczytałam te prawie wszystkie książki, minusem
jest też fakt, że książki są już stare i dwóch książek nie mogłam nigdzie
znaleźć, co oczywiście uniemożliwiło mi ich przeczytanie. Podsumowując, gdyby
ktoś mnie zapytał o ulubioną książkę, na pewno wskazałabym którąś z serii o
Winnetou. Howgh.
Ocena 9/10
J.
Powieści Maya są naprawdę całkiem fajne, choć to raczej powieść dla mniej dojrzałego czytelnika. Osobiście nie mam autorowi za złe, że głównemu bohaterowi "wszystko się udaję". Utwory niemieckiego pisarza, to coś pomiędzy westernem a literatura w stylu "heroic fantasy". Wbrew pozorom wiele popularnych filmów i książek powiela ten sposób rysowania wyczynów bohatera, i May nie ma tu się wcale za co wstydzić. Podobnie jak zarzucanie mu, że pisał schematyczne powieści... To bardzo niepoważny zarzut, jeśli zwróci się uwagę, że dziś w kinach dominują czwarte, piąte, szóste części często bardzo sztampowych i przewidywalnych filmów, w którym prawdę powiedziawszy nie ma żadnej fabuły.
OdpowiedzUsuńOsobiście nieco przestrzegałbym przed "Spadkobiercami Winnetou". To ostatnia powieść Maya, i chyba autor chciał w niej zawrzeć jakieś uniwersalne przesłanie, ale wyszło z tego kompletne misz-masz. Przeczytałem tę powieść i w sumie nie jest sama w sobie zła, ale poruszane wątki, choćby ta dotycząca dawnej cywilizacji indiańskiej, rozwijającej się za czasów lądowego połączenia Ameryki z Azją, trącą nieco wizjami w stylu Atlantydy, nieco ośmieszając książkę jako całość. Mi to przypomina nieco gatunek filmowy znany jako "acid western". Osobiście przepadam, za czymś bardziej prawdopodobnym. Tym nie mniej twórczość Maya oceniam pozytywnie. Mimo wszystko Winnetou i Old Shatterhand, to postacie zdecydowanie bardziej realistyczne, niż współcześni superbohaterowie.