le>
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 grudnia 2015

Tajemny Ogień – C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld


Tytuł: Tajemny Ogień
Autor: C.J.Daugherty, Carina Rozenfeld
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Otwarte



                Kiedy tylko dowiedziałam się, że C.J. Daugherty napisała nową książkę, z wielką niecierpliwością oczekiwałam na dzień premiery, aż książka pojawi się w księgarni.
               Przeczytałam sagę Wybrani C.J. Daugherty i byłam zachwycona (no, prawie, ponieważ jedna rzecz bardzo mnie drażniła, ale o tym kiedy indziej), dlatego wierzyłam, że Tajemny Ogień będzie równie świetny, o ile nie lepszy. Nie zawiodłam się! Książka dla mnie jest po prostu GENIALNA! O niebo lepsza od sagi.
                Tajemny Ogień opowiada o dwójce nastolatków, Taylor i Sachy. Na początku nie mają pojęcia o swoim istnieniu. Do czasu. Taylor to siedemnastoletnia dziewczyna, mieszka w Anglii,  bardzo zależy jej na ocenach, ponieważ pragnie dostać się na studia do Oksfordu. Posiada moc, o której nie ma pojęcia. 

''- Bonjour - przywitała się. - Je m'appelle Taylor Montclair.''

                Sacha to Francuz z angielskimi korzeniami. Ciąży na nim klątwa. Żyje ze świadomością, że w dniu swoich osiemnastych urodzin umrze. Czasu jest coraz mniej, a wraz z wypełnieniem się klątwy ogień pochłonie świat. Czy Taylor, Sacha oraz ich przyjaciele zdołają to powstrzymać?

                Z trudem powstrzymałam się od rozpisania. Musiałam okroić opis jak tylko mogłam, aby Wam nic nie zaspojlerować.  Bardzo gorąco zachęcam wszystkich do przeczytania tej powieści! Mam nadzieję, że zachwyci Was równie mocno, jak mnie.  Czekam na drugą część!



10/10 
P.


środa, 20 maja 2015

Hobbit, czyli tam i z powrotem-John Ronald Reuel Tolkien

Tytuł: Hobbit, czyli tam i z powrotem
Autor: John Ronald Reuel Tolkien
Liczba stron: ok 300





  

  


Przygodę z Hobbitem zaczęłam od drugiej części filmu. Pojechałam z klasą do kina. Obojętny był mi fakt, iż nie znam fabuły. Cieszyłam się, że przepadają mi lekcję. O dziwo film bardzo mi się spodobał, więc sięgnęłam po książkę. Bardzo mnie zdziwiło, że książka ma ok. 300 stron, a na dodatek Legolasa w ogóle nie było w książce.
 Wzorowego hobbita odwiedza czarodziej Gandalf, a wraz z nim trzynastu krasnoludów. Nieproszeni goście wrabiają Bilba w przygodę polegającą na odbiciu pełnej skarbów Samotnej Góry, którą przywłaszczył sobie smok Smaug. Na Bilba czeka wiele przygód, odnajdzie swoje brzemię, które niekiedy uratuje drużynie, a także jemu samemu tyłek.
Już od pierwszych stron pokochałam sposób pisania autora. Jego barwne opisy, które z łatwością przenoszą w inny świat. Autor często zwraca się do czytelnika, co sprawiło, że poczułam się jak na ognisku, gdzie Tolkien opowiadał o niezwykłych przygodach. Świat magii pełen goblinów, pająków, trolli,  wilków. To tylko odrobina niebezpieczeństw z którymi zmierzą się nasi bohaterowie.
Bardzo żałuję, że nie miałam Hobbita jako lektury. Myślę, że książka jest idealna dla młodszych jak i starszych.


                                                               10/10 
                                                                                                                                                 
                                                                                                                                                            N.

sobota, 16 maja 2015

Love, Rosie - Cecelia Ahern

Tytuł: Love, Rosie lub Na końcu tęczy
Autor: Cecelia Ahern
Liczba stron: 380



    Rosie Dunne i Alex Stewart znają się od dzieciństwa, są prawie nierozłączną parą. Ich przyjaźń zostaje wystawiona na próbę, gdy Alex z Irlandii przyprowadza się do Bostonu. Mimo wszystko nadal pielęgnują więź i snują plany na przyszłość: Rosie ma przyłączyć się do Alexa i studiować hotelarstwo w Bostonie, zaś on sam będzie uczył się medycyny. Los spłatał im figle i Rosie musi zostać w domu. W ciągu pięćdziesięciu lat ich przyjaźń ulega ogromnej metamorfozie.
   Love, Rosie jest nietypową książką, ponieważ nie posiada narracji. Są ukazane tylko korespondencje. Na początku trudno było mi się przyzwyczaić do typowo epistolarnego utworu, jednak z czasem spodobała mi się taka forma utworu. Czytając książkę, możemy się domyślać lub wyobrażać co się działo pomiędzy wiadomościami, co według mnie jest fajną sprawą, ponieważ rozwija nam to wyobraźnię. Historia przyjaźni i miłości wciągnęła mnie całkowicie. Rzuciłam cały świat i przeczytałam książkę w dwa dni. Bardzo mnie cieszyło, że w książce nie pojawia się korespondencja tylko Alexa z Rosie, ale także z rodziną i przyjaciółmi bohaterów.
    Bardzo pragnęłam, aby Rosie i Alex byli parą, dlatego podnosiło mi ciśnienie to ciągłe mijanie, niewykorzystywanie szans, które dał im los. Dopiero po latach Alex i Rosie zrozumieli kogo tak naprawdę kochają. Dołuje mnie fakt, iż zrozumieli to dopiero po 50 latach. Podczas czytania miałam wrażenie, że biorę udział w ich życiu, ciągle im kibicowałam, aby znaleźli swoją drogę. Na szczęście tak się stało. 
   

     
"To nie takie proste, gdy rany próbuje wyleczyć ta sama osoba, która je zadała"

    
     
"Rosie

Zawsze źle piszesz wiem. Pisze się WIEM a nie WJEM. 
Zawsze źle piszesz wiem. Pisze się WIEM a nie WJEM. 
Pszepraszam, panno idealna. Wjem jak pisać wjem"
Alex''


                                                            Ocena 8/10 
                                                                                                                                                    N.

środa, 6 maja 2015

Klątwa tygrysa. Wyzwanie - Colleen Houck

Tytuł: Klątwa tygrysa.Wyzwanie (cz.2)
Tytuł oryginalny:Tiger’s Quest
Seria: Klątwa tygrysa
Autor: Colleen Houck
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Otwarte





"Pamiętaj, nieważne na jakie natrafisz przeszkody. Nawet jeśli będą bolesne i przysporzą trudności, nie wolno ci tracić nadziei. Utrata nadziei to jedyne, co naprawdę może cię zniszczyć."







   „Wyzwanie” to drugi tom serii Klątwy tygrysa. Opowiada o dalszych losach głównej bohaterki Kelsey Hayes. Dziewczyna po powrocie do rodzinnego Oregonu dowiaduje się, że jako zapłatę za „pracę” w Indiach dostała dom, samochód, pieniądze, a także opłacone studia i kursy.
   Kelsey pragnie wrócić do normalnego życia, zapomnieć o indyjskim księciu. Rozpoczyna naukę, uczęszcza na zajęcia z wushu, umawia się na randki. Pochłaniają ją codzienne obowiązki, ale mimo wielu zajęć stara się telefonicznie pomóc panu Kadamowi w rozwiązaniu kolejnej części przepowiedni.
   Niebezpieczeństwo jednak nie minęło. Kelsey musi wrócić do Indii, aby podjąć ponowne próby złamania klątwy i uratować Rena.
Prawdę mówiąc „Wyzwanie” mnie rozczarowało. Pierwsza część nawet mi się podobała, liczyłam jednak, że druga będzie lepsza. Niestety, zawiodłam się.  W tej serii chodzi głównie o klątwe, a pierwsze kilkadziesiąt stron mówiło o życiu prywatnym Kelsey po powrocie do domu, to trochę mnie znudziło i potem wszystko zaczęło mnie irytować. Postać Kelsey przede wszystkim.
   Mimo, że wybrała Rena, nie jest zdecydowana. Młodszy z braci, Kishan, jest w niej także zakochany. Właściwie tworzy się trójkąt miłosny: Ren-Kelesy-Kishan. W tej części bohaterka stara się złamać klątwę razem z Kishanem, przez co zbliżają się do siebie, a wynikiem tego są jej rozterki:
„Gdybym to Kishana poznała wcześniej, być może sprawy wyglądałyby inaczej.”
„A gdyby to Kishan, a nie Ren przyjechałby za mną do Stanów?”
„Gdybym nie poznała Rena […]”
   Oh, naprawdę? Co chwilę miałam ochotę dosłownie rzucić książką, podrzeć i zakopać. Obiecałam sobie, że dam radę, wytrwam do końca. Udało się.
   Drażnił mnie także pan Kadam, który był wszechwiedzący. Nigdy się nie mylił, wszystko rozwiązywał bezbłędnie, stało się to dla mnie po prostu nudne. Kupował drogie prezenty Kelsey, twierdząc, że to drobiazg.
   Do szału doprowadzał mnie swoim zachowaniem również Kishan, powodów nie będę pisać, ponieważ nie chcę spojlerować tym, którzy nie czytali.
   „Wyzwanie” wywołało u mnie dużo negatywnych emocji. Nie jestem pewna czy powrócę do tej serii, gdyż nie chcę narażać się na palpitację serca. Jestem minimalnie ciekawa dalszych przygód, więc może kiedyś pojawi się na tym blogu recenzja „Wyprawy”.
   Ktoś z was czytał tę serię? Jeśli tak, to co o niej sądzicie? Podobała się, czy może wręcz przeciwnie?



"- Niezależnie od tego, co się stanie, pamiętaj, że cię kocham, hridaj patni. Obiecaj mi, że będziesz pamiętała.

- Będę. Obiecuję. Mudźhe tumse pjar hai, Ren."



Ocena: 4/10
P.

środa, 29 kwietnia 2015

Les Miserables

Tytuł: Les Miserables
Reżyser: Tom Hooper
Gatunek: Musical, dramatyczny
Główne role: Hugh Jakckman, Russell Crowe,
                        Anne Hathway, Eddie Redmayne,
                        Amanda Seyfried, Samantha Barks,
                        Helena Bonham Carter
Czas trwania: 152 minuty












   Film "Les Miserables" jest adaptacją genialnej powieści Wiktora Hugo. Nie znam drugiego tak często adaptowanego utworu, "Nędznicy" doczekali się paruset interpretacji na deskach teatru oraz w produkcjach filmowych. Musical został nagrodzony trzema Oscarami, trzema Złotymi Globami oraz piętnastoma innymi nagrodami.
   Ten film można nazwać operą, ponieważ wszystkie kwestie zostały wyśpiewane, więc oczywisty jest fakt jak ważną rolę pełni tu muzyka. Dlatego piosenki nie były nagrywane w studiu, ale od razu na planie filmowym. Z tego powodu aktorzy mieli utrudnione zadanie- musieli i fenomenalnie grać i dobrze śpiewać. To że partie zostały wykonane na żywo udowadnia m.in. słynna piosenka "I dreamed a dream". Da się usłyszeć że Anne Hathway, która ją wykonała nie została obdarzona wielkim talentem wokalnym, ale nadrobiła to swoim geniuszem aktorskim. W wykonanie piosenki włączyła ogrom emocji. Słuchając później innych interpretacji "I dreamed a dream" (m.in. polskich) wydały mi się one tak ubogie emocjonalnie, wręcz drewniane w porównaniu z tym co zaprezentowała Anne Hathway. Niestety rozczarowała mnie rola Javerta, Russell Crowe, który się wcielił w rolę inspektora miejscami wydawał się męczyć swoimi partiami. Podoba mi się jego głos, ale nie wyciągał "gór" tak jak powinien, Javert powinien mieć potężny głos, a nie łagodny.  Zdecydowanie jego wykonanie "Stars" nie dorasta do pięt interpretacji Łukasza Dziedzica czy Jarosława Kozielskiego.
   Mocną stroną ekranizacji Toma Hoopera jest oprawa wizualna. Imponujące jest wyobrażenie XIX-wiecznej Francji. Podoba mi się charakteryzacja Jean Valejeana, którego zagrał Hugh Jackman. Reżyser postanowił tak zmienić wygląd aktora, żeby nikt go na początku nie rozpoznał- co mu się oczywiście udało. Scena do utworu "Do you hear the people sing" najbardziej przypadła mi do gustu, ukazała ona odwagę i desperację młodzieńców pragnących wzniecić rewolucję. Akcentuje ona miłość ludzi do ojczyzny, która przecież nie mogła im dać godnego życia. Według mnie to najpiękniejsza kwestia z całego filmu. Można nacieszyć oko pięknem architektury i wzruszyć się odważnym podsycaniem manifestacji.
   Niestety nic nie jest doskonałe. Wadą filmu jest to, że akcja jak wiadomo toczy się we Francji, a aktorzy posługują się nieskazitelną angielską mową i akcentem. Ten musiacal nabrałby jeszcze większego charakteru po francusku. W teatrze rozumiem, że trzeba śpiewać w języku ojczystym dla danego kraju, bo większość ludzi nic by nie zrozumiała, ale to była produkcja filmowa.
   Przez tą drobną wadę oceniam na 9,5. Książka i film to kawał dobrej roboty, doceniam ekranizację, za to, że skłoniła mnie do sięgnięcia po książkę, a właśnie o to chodziło. Cieszę się, że zdecydowałam się przeczytać "Nędzników", jest tam wiele wyciskających łzy wątków (mam na myśli ten z biskupem) i pragnę polecić i musical i książkę. Nie chcę porównywać tych dwóch do siebie i ocieniać co było lepsze, a co gorsze, bo to są dwie różne kategorie. Jestem pewna, że w film "Les Miserables" i w książkę "Nędznicy" włożono wiele  pracy.

"Kochać całym sercem to spoglądać Bogu w twarz"

Ocena:
9,5/10
                                      
          
                                                                                                                                                                                    J.

sobota, 18 kwietnia 2015

Upiór Opery - Gaston Leroux

Tytuł: Upiór Opery lub Upiór w Operze
Autor: Gaston Leroux
Liczba stron: 190




  Hej! Jeszcze nie pisałam na tym blogu, więc postanowiłam to nadrobić. Niedawno skończyłam czytać Upiora Opery. Dobrze, że znalazłam ją w bibliotece, bo byłam gotowa dać za nią 70 złotych. Nie żałowałabym, bo to dobra książka. Autorem romansu jest Gaston Leroux- francuski pisarz. Na jej podstawie stworzono film. Najpierw oglądnęłam adaptację, a później przeczytałam książkę. W tym momencie muszę przyznać, że książka zniszczyła film w moich oczach. Po prostu zgniotła i zdeptała!  Historia Eryka była tak niesamowita, a twórcy filmu ją wystrugali i nie pokazali środku tylko marne obierki.                                 
  Autor uparcie twierdził, że Upiór istniał, a my możemy mu wierzyć lub nie. Wiadomo to tylko utwór literacki, który może być wyssany z palca lub prawdziwy. Mnie osobiście nie obchodziło, czy upiór naprawdę istniał, czy nie. Grunt, że to nie we mnie się zakochał i nie chował się w moim pokoju.
  W trakcie czytania zepchnęłam w kąt wątek miłości Krystyny i Roula, bo był naprawdę nudny. Za to nasyciłam się światem opery. To ona sprawiła, że podniosłam ocenę na temat książki. Opera była ogromnym budynkiem, nie tylko ze sceną i widownią. O nie! Ile tam osób mieszkało. Dam palca uciąć, że więcej mieszkało niż pracowało! Jakże  niesamowite były posady opery. Począwszy od otwieraczy drzwi(tak! Oni tylko otwierali drzwi!) skończywszy na  ludzi od zabijania gryzoni. Opera miała własną stajnie, konie były specjalnie wytresowane, aby mogły grać w niektórych sztukach. Cały budynek (podziemia i wszystkie piętra) został tak dobrze opisany, że czułam się, jakbym sama tam była. A Upiór?                         
   Upiór z książki to nie to samo co upiór z filmu. W książce był to okropny, żywy trup! W filmie nigdy nie wybaczyłabym Krystynie za to, że nie wybrała upiora. Książka zmienia postać rzeczy, bo jak można wybrać TRUPA, jeśli do wyboru ma się normalnego i całkiem przystojnego mężczyznę? Gaston opowiedział jego historię, zdradził nam sekret jego geniuszu, który nie ogranicza się tylko na muzyce.     
  Książka otwiera nam wiele wątków: od dzieciństwa Krystyny, aż po tajemnicy loży numer 5. Według mnie rozdziały, które są opowiadaniami Persa są najciekawsze. Po przeczytaniu książki stwierdziłam, że film właściwie niczego nie przedstawia.  Kto nie przeczytał książki, historii Upiora nie zna w ogóle.   


            
Ocena:
  Upiór Opery zasługuje na mocną 7. Nie dałabym 10 albo 9 przez nudny wątek miłości
                                                                                                                                               
                                                                                                                                        N.
                                               
                                                             

sobota, 14 marca 2015

Klątwa tygrysa - Colleen Houck

Tytuł: Klątwa tygrysa (cz.1)
Tytuł oryginalny:Tiger’s Curse
Seria: Klątwa tygrysa
Autor: Colleen Houck
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Otwarte






Magnetyczne oczy tygrysa.
Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona.
Namiętność silniejsza niż strach.
Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom.
Czy poświęcą wszystko w imię miłości?




   Główną bohaterką jest prawie osiemnastoletnia Kelsey Hayes, mieszkająca z rodziną zastępczą w Oregonie. Po ukończeniu szkoły średniej poszukuje pracy na czas wakacji i w ten sposób trafia do cyrku, gdzie jej głównymi obowiązkami są sprzedaż biletów, pamiątek, sprzątanie, a także opieka nad tygrysem o imieniu Dhiren. Dziewczyna jest zafascynowana niezwykle spokojnym zwierzęciem. Zaprzyjaźnia się z nim, marzy, aby odzyskał wolność, co spełnia się pewnego dnia, gdy do cyrku przyjeżdża starszy mężczyzna, pan Kadam. Kupuje tygrysa z zamiarem zawiezienia go do rezerwatu w Indiach. Prosi Kelsey o towarzyszenie w podróży i opiekę nad drapieżnikiem.  Wyprawa nie przebiega jednak zgodnie z planem dziewczyny.  Biały tygrys skrywa tajemnicę. Czy Kelsey po usłyszeniu prawdy pomoże Dhirenowi i stawi czoło niebezpieczeństwom jakie na nią czekają?
   Do przeczytania zachęciła mnie głównie okładka, która jest naprawdę niesamowita i musiałam po nią sięgnąć! Opis także był przekonujący.  Co do samej książki – według mnie jest bardzo ciekawa, wciągająca, a dzięki ciągłym zwrotom akcji – zaskakująca i nieprzewidywalna. W książce znajdziemy nawiązania do legend i mitów oraz natkniemy się na poezję. Lektura jest wyjątkowa dzięki temu, że zdarzenia mają miejsce przede wszystkim w Indiach. Czyta się ją lekko i szybko, mi zajęło to niecałe dwa dni. Mimo tylu pozytywów, Klątwa Tygrysa nie jest idealna, nie zachwyciła mnie na tyle, by dodać ją listy ulubionych. Momentami zachowanie bohaterów było bardzo irytujące, w szczególności chodzi mi tu o rozterki i ciągłe zmiany decyzji Kelsey. 


''Jednak największe wrażenie zrobiły na mnie jego oczy.
 Były to oczy mojego tygrysa, w tym samym odcieniu kobaltowego błękitu.''

Ocena: 5.5/10



Już niedługo pojawią się recenzje kolejnych części tej serii! ;) /P

Winnetou - Karol May

Tytuły: (chronologicznie):
Winnetou (tom I)
Winnetou (tom II)
Syn Łowcy Niedźwiedzi (znane też jako Old Shatterhand)
Upiór z Llano Estacado
Skarb w Srebrnym Jeziorze
Czarny Mustang
Król Naftowy
Dolina Śmierci
Boże Narodzenie
Old Surehand (dwa tomy)
Szatan i Judasz
Winnetou (tom III)
Spadkobiercy Winnetou (znane też jako Winnetou IV)
Autor: Karol May







    Poleciłabym każdemu wszystkie książki Karola Maya opowiadające o przygodach Old Shatterhanda i Winnetou na Dzikim Zachodzie, nie tylko dlatego, że są najpiękniejszymi książkami jakie do tej pory przeczytałam, ale i ze względu na zawarte w niej wartości. Mówi o sile wartości przyjaźni, męstwa, odwagi, uczciwości, szlachetności i porusza smutny temat dotyczący kolonizacji Ameryki i wytępieniu większości jej rdzennych mieszkańców. Karol May może i nie był pisarskim geniuszem jak np. Wiktor Hugo, a swoją wiedzę czerpał tylko z powieści i relacji innych, a ponoć sam nigdy nie postawił stopy na Dzikim Zachodzie. Mimo to książki od "Winnetou" aż po "Skarb w Srebrnym Jeziorze" wyszły mu wspaniale. Lektura jest wciągająca, ciekawa i napisana prostym językiem.
      Czytając książkę można doznać wiele odczuć- można się wzruszyć, popłakać, rozbawić, nawet i zakochać. Autor nie szczędzi nam przygód Old Shhatterhanda, który wpada w kłopoty-jak on sam to określił- częściej niż by chciał. Główny bohater w opresjach na szczęście nie traci humoru ani zdrowego rozsądku i PRAWIE zawsze wychodzi cało wraz z swoimi przyjaciółmi z niebezpieczeństwa. Mnie osobiście wzruszyła przyjaźń z wodzem Apaczów- Winnetou. Inszu-czuna- ojciec  czerwonoskórego wojownika gdy przyjaciele nawiązywali braterstwo krwi przewidział: "Dusza mieszka we krwi. Dusze tych dwóch młodych wojowników wejdą w siebie nawzajem i utworzą jedną jedyną. Niechaj  potem to, co pomyśli Old Shatterhand będzie wolą Winnetou, a co Winnetou zechce, niechaj będzie wolą Old Shatterhanda". Słowa Inszu-czuny sprawdzały się niejednokrotnie, bohaterowie potrafili zrozumieć się bez słowa. Ich przyjaźń przerodziła się w braterską miłość, obie strony były gotowe oddać życie za drugą.
      Autor w interesujący sposób opisuje kulturę i obyczaje Indian, ukazuje politykę XIX w. prowadzoną przez Stany Zjednoczone. W powieści znajdują się ciekawe opisy broni z tamtych czasów i kilka wskazówek typu jak celnie strzelać z karabinu. W lekturze nie brakuje mądrości, które zdarzają się w życiu kilkanaście razy: "...głupi  osiąga nieraz te same wyniki co mądry, a nawet większe...". Bohaterowie nauczyli mnie, że rasa, kolor skóry, wyznanie, są nieistotne, najważniejsze jest serce i dusza człowieka- "Wielki Duch nie zważa na rozmaitość skór ludzkich, gdyż ludzie mogą się posmarować farbami, by go osnuć, Wielki Duch zaś patrzy na serce".
      Nie ukrywam, książka ma swoje wady, a mianowicie: Old Shatterhand jest jak Legolas z filmu Hobbit- wszystko mu się udaje, potrafi uciec od wyroku śmierci przy palu męczeńskim, wychodzi z głową z każdej opresji, potrafi zrobić coś szokującego np. (uwaga spoiler!) gdy niedźwiedź grizzly zaatakował jego współpracowników (którzy byli jego wrogami, a później sobie przypisali zabicie niedźwiedzia) on zaatakował zwierzę kolbą od sztucera, ponieważ nie miał amunicji, a później oślepił go strzelając z rewolwerów. Na początku (bo to zdarzyło się w tomie pierwszym "Winnetou") było to zachwycające, ale dalej zrobiło się miejscami lekko irytujące, że jemu się tak wszystko udaje. Przy tomie drugim już miałam się poddać, ale pokrzepiły mnie słowa białego myśliwego- "Przyszłość jest jak książka, której jeszcze nie przeczytaliśmy".
       Mimo tych drobnych wad, nie żałuję, że przeczytałam te prawie wszystkie książki, minusem jest też fakt, że książki są już stare i dwóch książek nie mogłam nigdzie znaleźć, co oczywiście uniemożliwiło mi ich przeczytanie. Podsumowując, gdyby ktoś mnie zapytał o ulubioną książkę, na pewno wskazałabym którąś z serii o Winnetou. Howgh.

                                                Ocena 9/10                                      


 J.