le>

środa, 29 kwietnia 2015

Les Miserables

Tytuł: Les Miserables
Reżyser: Tom Hooper
Gatunek: Musical, dramatyczny
Główne role: Hugh Jakckman, Russell Crowe,
                        Anne Hathway, Eddie Redmayne,
                        Amanda Seyfried, Samantha Barks,
                        Helena Bonham Carter
Czas trwania: 152 minuty












   Film "Les Miserables" jest adaptacją genialnej powieści Wiktora Hugo. Nie znam drugiego tak często adaptowanego utworu, "Nędznicy" doczekali się paruset interpretacji na deskach teatru oraz w produkcjach filmowych. Musical został nagrodzony trzema Oscarami, trzema Złotymi Globami oraz piętnastoma innymi nagrodami.
   Ten film można nazwać operą, ponieważ wszystkie kwestie zostały wyśpiewane, więc oczywisty jest fakt jak ważną rolę pełni tu muzyka. Dlatego piosenki nie były nagrywane w studiu, ale od razu na planie filmowym. Z tego powodu aktorzy mieli utrudnione zadanie- musieli i fenomenalnie grać i dobrze śpiewać. To że partie zostały wykonane na żywo udowadnia m.in. słynna piosenka "I dreamed a dream". Da się usłyszeć że Anne Hathway, która ją wykonała nie została obdarzona wielkim talentem wokalnym, ale nadrobiła to swoim geniuszem aktorskim. W wykonanie piosenki włączyła ogrom emocji. Słuchając później innych interpretacji "I dreamed a dream" (m.in. polskich) wydały mi się one tak ubogie emocjonalnie, wręcz drewniane w porównaniu z tym co zaprezentowała Anne Hathway. Niestety rozczarowała mnie rola Javerta, Russell Crowe, który się wcielił w rolę inspektora miejscami wydawał się męczyć swoimi partiami. Podoba mi się jego głos, ale nie wyciągał "gór" tak jak powinien, Javert powinien mieć potężny głos, a nie łagodny.  Zdecydowanie jego wykonanie "Stars" nie dorasta do pięt interpretacji Łukasza Dziedzica czy Jarosława Kozielskiego.
   Mocną stroną ekranizacji Toma Hoopera jest oprawa wizualna. Imponujące jest wyobrażenie XIX-wiecznej Francji. Podoba mi się charakteryzacja Jean Valejeana, którego zagrał Hugh Jackman. Reżyser postanowił tak zmienić wygląd aktora, żeby nikt go na początku nie rozpoznał- co mu się oczywiście udało. Scena do utworu "Do you hear the people sing" najbardziej przypadła mi do gustu, ukazała ona odwagę i desperację młodzieńców pragnących wzniecić rewolucję. Akcentuje ona miłość ludzi do ojczyzny, która przecież nie mogła im dać godnego życia. Według mnie to najpiękniejsza kwestia z całego filmu. Można nacieszyć oko pięknem architektury i wzruszyć się odważnym podsycaniem manifestacji.
   Niestety nic nie jest doskonałe. Wadą filmu jest to, że akcja jak wiadomo toczy się we Francji, a aktorzy posługują się nieskazitelną angielską mową i akcentem. Ten musiacal nabrałby jeszcze większego charakteru po francusku. W teatrze rozumiem, że trzeba śpiewać w języku ojczystym dla danego kraju, bo większość ludzi nic by nie zrozumiała, ale to była produkcja filmowa.
   Przez tą drobną wadę oceniam na 9,5. Książka i film to kawał dobrej roboty, doceniam ekranizację, za to, że skłoniła mnie do sięgnięcia po książkę, a właśnie o to chodziło. Cieszę się, że zdecydowałam się przeczytać "Nędzników", jest tam wiele wyciskających łzy wątków (mam na myśli ten z biskupem) i pragnę polecić i musical i książkę. Nie chcę porównywać tych dwóch do siebie i ocieniać co było lepsze, a co gorsze, bo to są dwie różne kategorie. Jestem pewna, że w film "Les Miserables" i w książkę "Nędznicy" włożono wiele  pracy.

"Kochać całym sercem to spoglądać Bogu w twarz"

Ocena:
9,5/10
                                      
          
                                                                                                                                                                                    J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz